|
Tapczan
|
|
Zabłąkany turysta
Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kościelisko (sąsiad Zakopanego)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Te_mane
|
|
Administrator
Dołączył: 06 Lis 2007
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:27, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
Sytuacja jest niestety bardzo trudna. Indonezja to kraj ortodoksji mzułmańskiej, która wytworzyła się podczas spięć między muzułmanami, a chrześijanami, którzy są są sukcesywnie wyniszczani. Jak wiadomo ortodoksja muzułmańska jest wybitnie nastawiona na walkę i ekspansję. Jeeli ktoś jest obeznany w temacie to wie, że muzułmanie ziemie raz zdobyte przez muzułmanów już zawsze uznają za "ziemie islamskich rządów" i takie muszą pozostać. Jest to bardzo smutne ale stosowane już od 1400 lat i są małe szanse by kraik bez ropy mógł być uratowany przez wujka Sama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Tapczan
|
|
Zabłąkany turysta
Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kościelisko (sąsiad Zakopanego)
|
Wysłany: Sob 23:42, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
Szanse na odzyskanie niepodległości zmalały!
Zabito Kellego Kwalika!(przywodca ruchu niepodległościowego)
Zaraz zamieszczę artykoł z Gazety Wyborczej w ktorym jest wszystko ładnie wyjaśnione... albo i nie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Tapczan
|
|
Zabłąkany turysta
Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kościelisko (sąsiad Zakopanego)
|
Wysłany: Sob 23:44, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
Papuasi walczący o oderwanie swoich ziem od Indonezji stracili jednego z głównych przywódców. Szans na pokojowe rozwiązanie jednego z najmniej znanych konfliktów zbrojnych na świecie nie widać
W środę w kopalnianym mieście Timika w Papui indonezyjska policja zabiła generała Kelly'ego Kwalika, jednego z dowódców Ruchu Wolnej Papui. Rodacy Kwalika z ludu Amungme próbowali gołymi rękoma zatrzymać samolot, który zabrał jego zwłoki do szpitala w stolicy prowincji Jayapurze. Tam władze przeprowadziły test DNA, by mieć absolutną pewność, że pozbyły się właściwego papuaskiego separatysty.
Ruch Wolnej Papui (OPM) to kilkadziesiąt tysięcy bitnych, ale źle uzbrojonych i słabo wyszkolonych partyzantów walczących o oderwanie ich ziemi od Indonezji. Część z nich staje do walki z uzbrojonymi po zęby oddziałami z Sumatry czy Jawy w tradycyjnych strojach - ozdobnych tykwach na prąciach (koteki) i koronach z piór. Przeciw broni maszynowej i moździerzom mają często tylko dzidy i łuki, dobre do polowania na dzikie świnie i szczury.
Władze indonezyjskie uznają ich za organizację terrorystyczną. OPM ma na koncie kilka aktów terroru. Największym echem odbiło się porwanie kilkunastoosobowej indonezyjsko-europejskiej ekipy naukowej w 1996, przy której odbijaniu zginęło kilka osób. OPM podkłada też bomby - głównie pod instalacje wojskowe i przemysłowe.
Od wczesnych lat 70. generał Kwalik wojował nie tyle z Indonezją, co z mającą swą siedzibę w Timice największą na świecie kopalnią miedzi, złota i srebra i jej właścicielem - amerykańskim koncernem Freeport. Kiedy w styczniu 2009 r. w drodze do Jayapury byłem przez kilkanaście minut na lotnisku w Timice, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że odwiedzam państwo w państwie: z samolotami, autobusami i domami należącymi do koncernu.
Dla indonezyjskich władz ten wydobywczy gigant jest kurą znoszącą złote jaja. Kopalnia to największy podatnik w kraju - dostarcza Indonezji ok. 2 mld dol. rocznie. Papuasi i działacze praw człowieka oskarżają koncern o niszczenie środowiska i zabieranie tego, co dla ludu Amungme najdroższe - ziemi. Tymczasem mający potężne wpływy w Indonezji i na świecie Freeport przedstawia się w mediach jako dobroczyńca wydający miliardy na projekty środowiskowe i edukacyjne.
Papua, ziemia wielkości Hiszpanii, leży dosłownie na końcu świata. Bliżej stąd do Australii (250 km) niż do Dżakarty (3,2 tys.). Papuasi bardziej przypominają aborygenów niż Jawajczyków, a jednych i drugich dzieli cywilizacyjna przepaść. Papuasi to w większości animiści żyjący nieraz tak jak ich przodkowie. Uprawiają słodkie ziemniaki i pasają najdroższe im zwierzęta - świnie - które w nocy śpią w chatach z kobietami i dziećmi. Jawajczycy i mieszkańcy Sumatry to "cywilizowani" muzułmanie zachęcani finansowo przez rząd do emigrowania na Papuę. Dziś tych pierwszych jest tylko 1,2 mln, drugich - aż 800 tys.
Papua - zachodnia część wyspy Nowa Gwinea - od lat 60. XX w. należy od Indonezji. W odróżnieniu od sąsiada - Papui Nowej Gwinei (niegdyś kolonii angielskiej i niemieckiej), która ogłosiła niepodległość w 1975 r. - cieszy się tylko ograniczoną autonomią.
A historia tej dawnej holenderskiej kolonii mogła potoczyć się inaczej, bo opuszczając ją po II wojnie, Holendrzy chcieli podarować jej niepodległość. Pod koniec 1961 r. kongres zachodniej Papui proklamował niepodległość, jednak kilkadziesiąt tysięcy indonezyjskich żołnierzy było już wtedy w Papui, by przyłączyć ją do tzw. macierzy.
Holendrzy, bojąc się drugiej wojny z Indonezją (pierwszą o kontrolę nad swymi dawnymi Indiami Holenderskimi przegrali) i za namową prezydenta USA Johna Kennedy'ego, przekazali władzę nad wyspą ONZ. Ta zaś przekazała ją Indonezji w zamian za obietnicę przeprowadzenia referendum. To, co odbyło się w 1969 r., a co oficjalnie nazywa się aktem wolnego wyboru, było jednak farsą demokracji. Władze indonezyjskie wybrały 1026 tzw. elektorów z ponad 800 tys. Papuasów. Przekupiwszy ich albo zastraszywszy, powiedzieli, co mają zrobić. Choć obserwatorzy mieli wątpliwości (ale nie mieli tłumaczy, by je wyjaśnić), ONZ uznała głosowanie za ważne.
Przez 40 lat władze w Dżakarcie umacniały indonezyjskość Papui. Zdaniem obrońców praw człowieka i organizacji sympatyzujących z ruchem separatystycznym zginęło wtedy od 70 do 200 tys. Papuasów, wręcz całe wioski.
Zabicie przez indonezyjską policję ważnego przywódcy papuaskiej partyzantki to potężny cios w ruch wolnościowy Papui. Nierealne są marzenia wielu papuaskich działaczy emigracyjnych, którzy chcieliby, by ich ojczyzna poszła w ślady Timoru Wschodniego, który po referendum 1999 r. i serii dramatycznych wydarzeń oderwał się od Indonezji i jest niepodległym państwem.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Tapczan
|
|
Zabłąkany turysta
Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kościelisko (sąsiad Zakopanego)
|
Wysłany: Pon 22:36, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
Po tym artykule nasuwa mi się parę pytań...
- Dlaczego ONZ oddało Papuę....
- Jak dokładnie udało się osiągnąć niepodległość Timoru ?
.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
kakaruk
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 23:14, 02 Sie 2010 Temat postu: Papua Zachodnia |
|
Sytuacja w tej części jest bardzo trudna. W zasadzie tragiczna, gdyż Indos zdominowali liczebnie wyspę i ciągle ściągają swoich. Papuaso niestety brakuje wszystkiego. Jeżeli nawet uzyskaliby jakimś cudem niepodległość obbawiam się, że mogłoby być tutaj podobnie jak w PNG czyli rozboje, korupcja i doprowadzanie kraju do upadku. Rozmawiałem kiedyś z panią polityk z PNG w Wewak, powiedziała mi, że niestety nie byli przygotowani na przejęcie kraju od Australijczyków, a teraz jest już za późno. Nie rewolucja zatem, a ewolucja jest jedyną opcją dla Zachodniej Papui. Potrzebna pomoc z innych państw, szczególnie Australii, Holandii i USA. Jedynie poprzez przygotowanie odpowiedniej kadry można myśleć o powolnym stawaniu na nogi. Jednak patrząc na proces edukacyjny Aborygenóe w Australii nie łączę z tym zbyt dużej nadzieji. Tak czy inaczej życzę wszystkiego najlepszego Nowogwinejczykom z West Papua.
|
|
Powrót do góry |
|
Gollum
|
|
Zabłąkany turysta
Dołączył: 18 Mar 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:23, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
Ja co do niepodległości bądź połączenia z częścią wschodnią jestem skrajnym pesymistą; Indonezja jest zbyt potężna, a że ropy ma już mało (sama już musi ją importować), to nie ma szans, by Jankesi i ich polskie pieski wyślą wojsko jak do Iraku. Nie wierzę też w ewolucję; aby Timor Wschodni odzyskał niepodległość, musiało najpierw dojść do kilku fal ludobójstwa, by nieruchawy ONZ w końcu zdecydował wysłać wojska. Ale Timor jest ludny i miał noblistów walczących o niepodległość; gdyby ewolucyjny scenariusz miałby się powtórzyć na Nowej Gwinei, to indonezyjskie bojówki zdązyłyby wymordować wszstkich Papuasów, zanim ktokolwiek zdążyłby zareagować. O ile by w ogóle zareagował...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Gollum
|
|
Zabłąkany turysta
Dołączył: 18 Mar 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:33, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
Tapczan napisał: | - Dlaczego ONZ oddało Papuę....
- Jak dokładnie udało się osiągnąć niepodległość Timoru ?..... |
ONZ oddało Papuę z tych samych powodów, dla których oddało Nigerii Biafrę a Zairowi (dziś krwawy burdel zwany Demokratyczną Republiką Konga) Katangę. Do końca lat 80. w ONZ obowiązywała zasada nienaruszalności granic. Więc skoro mandat dostała Indonezja, to niech ona się martwi.
A z Timorem było tak: kiedy po Rewolucji Goździków w 1974 toku Portugalia dała swoim koloniom prawo do samostanowienia, w Timorze Wschodnim natychmiast wybuchła wojna domowa pomiędzy dążącą do połączenia z Indonezją Demokratyczną Unią Timoru (UDT) a optującym za niepodległością Rewolucyjnym Frontem Niepodległości Timoru (FRETILIN). 28 listopada 1975 roku FRETILIN ogłosił powstanie Demokratycznej Republiki Timoru Wschodniego, ale już 7 grudnia armia indonezyjska zajęła wschodnią część wyspy, a Indonezja jednostronnie przyłączyła ją do siebie, systematycznie mordując zwolenników niepodległości. Zginęło 200 tysięcy osób, jedna piata ludności. Opór katolickiego społeczeństwo przeciwko muzułmańskim okupantom jednak nie ustawał. W 1996 liderzy ruchu niepodległościowego biskup Dili Carlos Felipe Ximenes Belo i Jose Ramos-Horta zostali laureatami Pokojowej Nagrody Nobla. Trzy lata później, w wyniku podpisanego porozumienia, odbyło się referendum. 78,5% mieszkańców opowiedziało się za niepodległością. Zaraz po ogłoszeniu wyników przybyłe z Indonezji, wspierane przez wojsko bojówki zaczęły masakrę ludności. Wycofały się dopiero po przybyciu błękitnych hełmów. Tym razem ONZ zareagowała "błyskawicznie"; już w kilka tygodni po rozpoczęciu zamieszek, gdy nie żyły już tysiące ludzi, na wyspie wylądowały pierwsze oddziały. Pod nadzorem ONZ odbyły się wybory, najpierw parlamentarne (2001), potem prezydenckie (2002). Na zaprzysiężenie prezydenta Xanana Gusmao przybyli m.in. były prezydent USA Bill Clinton, sekretarz generalny ONZ Kofi Annan oraz prezydent Indonezji Megawati Sukarnoputri. Obecność tej ostatniej daje nadzieję, że tym razem potężny sąsiad nie zechce sięgnąć po kawałek niedużej wyspy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12 Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|